piątek, 16 marca 2012

Rozdział VII

Następne dwa tygodnie minęły dość spokojnie. Jak się okazało, Olivka chodzi z Maksem. Fakt ten bardzo mnie uszczęśliwił, bo pasują do siebie i zależy im na sobie. Jeśli chodzi o mnie i o Willa to nadal jest tak samo. Jesteśmy po prostu przyjaciółmi i nikim więcej. Nie wierzę w to, że kiedyś z tego może coś być. Wydaje mi się to nierealne, a zresztą Will sam powiedział: " Przecież ja nic do ciebie nie czuję. Jesteśmy tylko przyjaciółmi ".
Usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz: "1 nieodebrana wiadomość od Will". Przeczytałam ją w myślach: "Za 5 min. będę."
Najgorsze było to, że nie byłam jeszcze ubrana. Szybko pobiegłam do garderoby. Wybrałam jasne rurki, jeansową koszulę i brązowe buty lita. Włosy związałam w niedbałego koka. Pociągnęłam rzęsy tuszem i zbiegłam na dół.
- Ile musiałeś czekać? - zapytałam lekko się uśmiechając
- Nie za wiele... gdzieś... - Will spojrzał na zegarek - gdzieś... pół godziny
- Ouu... przepraszam -  zrobiłam słodką minkę
- Dobra, nic się nie stało - odparł - Ale pospieszmy się, bo nie zdążymy na film
- Jasne - odpowiedziałam biorąc torebkę
Udaliśmy się w kierunku kina. Zastanawiając się, co wybrać usłyszałam nieznajomy dotąd głos:
- Idźcie na jakiś romantyczny film dla zakochanych - razem z Willem odwróciliśmy się. Zauważyłam jakąś uśmiechniętą dziewczynę. Po minie chłopaka można było wywnioskować, że ją zna.
- Nicole? - zapytał niedowierzając
- Tak, to ja we własnej osobie - odpowiedziała. Muszę przyznać, że nie należała ona do najbrzydszych. Wręcz przeciwnie, była bardzo ładna. Tylko skąd Will ja zna? Jak się później okazało, poznali się 2 lata temu na obozie.
- Co ty tu robisz? - zapytał
- Ja? Przeprowadziłam się tu. Mieszkam tu już od trzech dni - rzekła wyszczerzając swoje białe zęby. Rozmowa Willa i Nicole kwitła, a ja siedziałam z boku jak jakiś wyrzutek. Coraz bardziej mnie to wkurzało. Najpierw sam zaproponował pójście do kina, a teraz zostawił mnie samą. W końcu nie wytrzymałam.
- Wiecie, co? Ja już chyba pójdę. Źle się czuję - odpowiedziałam z udawanym grymasem na twarzy. Will chyba wyczuł, że ściemniam, ale nie powiedział tego wprost. Wracając do domu, wstąpiłam do kawiarni po ciastko z kremem waniliowym. Weszłam do pokoju, ale nie zastałam tam Olivki. Spojrzałam na biurko, gdzie leżała jakaś karteczka.
" Hej, nie było cię w domu, więc nie miałam jak ci tego przekazać. Dzisiaj i jutro mnie nie będzie, bo wyjeżdżam z Maksem. Gdzie? Nie wiem. To ma być niespodzianka, a odmówić nie mogłam. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Buziaki, pa."
Uśmiechnęłam się sama do siebie i walnęłam się na łóżko. Myślałam o Willu i Nicole. Byłam wkurzona na niego, że miał mnie gdzieś i wolał gadać z "tamtą". Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Nacisnęłam zieloną słuchawkę:
" Co tam? " - usłyszałam znajomy głos
- Super, teraz się mną zainteresował - pomyślałam
Nie czekając dłużej rozłączyłam się. Po chwili znowu zadzwonił, a potem jeszcze dziewięć razy. Mimo tego, nie odebrałam. Usiadłam po turecku na łóżku, włożyłam do uszu słuchawki i całkowicie odłączyłam się od świata. Nie wiem nawet kiedy, ale zasnęłam.
- Jessica! Jessica! - usłyszałam wołanie
- Co?!
- Wstawaj!
- Po co?!
- Jest 16.00. Chcesz tu tak gnić? - zapytał Will śmiejąc się
- Po co tu przyszedłeś? A tak w ogóle, to kto cię tu wpuścił?!
- Twój tata - odparł - Przyszedłem zapytać, co u ciebie?
Sztucznie się uśmiechnęłam - Jestem przepełniona radością, której nie mam już, gdzie pomieścić. Chcesz trochę? - zapytałam z ironią w głosie
- No, możesz dać, ale poczekaj pójdę po butelkę - odpowiedział z lekkim uśmiechem
- To nie jest śmieszne
- Wcale - Will wybuchnął śmiechem
- Jak masz mi tu truć dupę, to spadaj - powiedziałam nakrywając poduszkę na głowę
- Dobra, dobra. A tak w ogóle to czemu tak szybko poszłaś? - zapytał
- Eee... mówiłam już. Źle się czułam
- Taa... jasne. Uważaj, bo ci jeszcze uwierzę - odpowiedział chłopak - Nie podobało ci się towarzystwo, co nie?
Po chwili milczenia odpowiedziałam - Nie, nie chodzi o to.
- No to o co?
- Czy ty udajesz, czy na serio nie kumasz? Jak ty się zachowałeś?! Mieliśmy iść do kina, nawet sam to zaproponowałeś, a potem mnie wykiwałeś, bo wolałeś pogadać sobie z Nicole - podniosłam ton
- Jessica, przestań! Nie widzieliśmy się dwa lata
- To cię nie usprawiedliwia - spojrzałam na niego
- Po prostu jesteś zazdrosna - powiedział stanowczo
- Nie, nie jestem! - krzyknęłam
- Jesteś i nie drzyj się tak
- Nie! To jest mój dom i będę robić, co mi się podoba - wstałam
- Wiesz o co się kłócimy? O to, czy...
- Nie kłócimy się tylko przeprowadzamy konwersacje - przerwałam mu
- Jak chcesz... Więc kłóci...  - spojrzałam na niego - eee... rozmawiamy głośniej niż zwykle o tym, czy jesteś zazdrosna czy nie, a to wcale nie ma sensu, więc jak chcesz być obrażona to sobie bądź, ja spadam - Will ruszył w kierunku wyjścia
- Nie, czekaj - krzyknęłam. Nie mogłam doprowadzić do kolejnej kłótni czy tam konwersacji między nami. Może Will rzeczywiście miał rację, a ja uparcie stawiałam na swoim.
- Porozmawiajmy - zaproponowałam, a chłopak usiadł na łóżku i czekał na moje dalsze słowa.- Sama nie wiem, czy jestem zazdrosna. Po prostu nadzwyczajnie w świecie nie wiem. Nie chce się kłócić o takie coś, tylko po prostu głupio się poczułam, kiedy cały czas gadałeś z Nicole, a ja siedziałam z boku tak sama
- Dobra, chyba masz rację. Co prawda, dawno się nie widzieliśmy, ale nie powinienem cię tak wystawić
Uśmiechnęłam się, na co on odpowiedział tym samym
- Aaa... i jest jeszcze jedna sprawa - dodał
- Jaka? - zapytałam
- Nicole będzie z nami w jednej klasie
- Okej
- Nie wkurzasz się? - zapytał zdziwiony
- Nie, a czemu? Nie przeszkadza mi to
- To fajnie - odpowiedział - Ale nie będziesz zła, jeśli będę z nią rozmawiał?
- Nie - zapewniłam go z uśmiechem na twarzy po czym pożegnaliśmy się
Spojrzałam na zegarek. Było gdzieś po 17.00. Sprawdziłam zawartość mojego portfela i postanowiłam coś sobie kupić. Jako pierwszy odwiedziłam butik. W oko od razu wpadły mi piękne, kremowe szpilki. Przymierzając je usłyszałam jakiś głos:
- Jeeej, jakie śliczne - spojrzałam w górę i zauważyłam Nicole. Uśmiechnęłam się. - Lepiej się czujesz? - zapytała.
Nie za bardzo zrozumiałam o co chodzi, ale po chwili odpowiedziałam - Tak, tak, już znacznie lepiej
- Co ty na to, żebyśmy razem pochodziły po sklepach?
- Z wielką chęcią - odpowiedziałam szczerze
Myliłam się, co do Nicole. Nie była taka zła jak mi się wydawało. W rzeczywistości bardzo dużo nas łączyło i od razu znalazłyśmy wspólny język. Zmęczona całymi zakupami, doszłam do wniosku, że jest już późno, więc wróciłam do domu.

Hej ;) Na początku baaardzo chciałabym podziękować za te miłe komentarze :)
Co do rozdziału. Wiem, nie jest najlepszy, ale mam już pomysł na następne, w których będzie się więcej działo.Papa ;*

5 komentarzy: