sobota, 10 marca 2012

Rozdział VI

Wiedziałam, że zaraz coś nastąpi. Jednak mój umysł wrócił spowrotem na ziemię. Odsunęłam się dość szybko i odwróciłam się do niego tyłem. Czułam na sobie jego wzrok. Myślałam, że da sobie spokój i zacznie udawać, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku. Jednak myliłam się. Will podszedł bliżej i stanął na przeciw mnie. Złapał moją twarz w dłonie i spojrzał się głęboko w oczy. Nie wiedziałam, co mam robić. Z jednej strony chciałam zostać, a z drugiej uciec.
- Spójrz na mnie - wyszeptał
Nie zwróciłam na to uwagi. Odsunęłam się gwałtowniej niż przed chwilą i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się i zjechałam po drzwiach do pozycji siedzącej. Do oczu cisnęły mi się łzy. Nie wiedziałam tylko dlaczego, przecież nic do niego nie czułam. A może tylko tak mi się zdawało? Moje rozmyślania przerwał dźwięk trzaskających drzwi. Wiedziałam, że to Will. W mojej głowie roiło się pełno myśli. Nie mam pojęcia jak długo siedziałam w łazience, ale w końcu wyszłam wcześniej przeglądając się w lustrze. Wyglądałam jak potwór. Przemyłam twarz zimną wodą i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam przy pianinie i zaczęłam grać. Nawet nie zauważyłam, kiedy do pokoju weszła Olivka.
- No to gadaj, co się stało? - powiedziała siadając po turecku na łóżku
- Nic się nie stało. Dlaczego pytasz? - odpowiedziałam nie przerywając grać
- Przecież widzę. Przede mną kochana nic nie ukryjesz
Sztucznie się uśmiechnęłam - Na prawdę nic się nie stało. Jestem po prostu zmęczona. Angielski Willa nie jest najlepszy, a tłumaczenie mu wszystkiego nie należy do najprostszych zadań - poinformowałam przyjaciółkę. Nie mam pojęcia, co się ze mną działo. To była już druga rzecz, której nie powiedziałam Olivii. Przecież wszystko sobie zawsze mówiłyśmy. Tylko ja teraz nie byłam szczera. Głupio się z tym czułam.
- Na pewno? - zapytała
- Tak - uśmiechnęłam się - A teraz gadaj, jak tam z Maksem - zmieniłam temat
- Super - odpowiedziała i opowiedziała mi wszystko z detalami. Właśnie to bolało mnie najbardziej. Ona potrafiła być szczera, a ja? Chcąc zapomnieć o dzisiejszym zajściu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam długą i gorącą kąpiel. Ubrana w ulubioną piżamę, padłam w objęcia Morfeusza.
Pierwszy widok, jaki zobaczyłam po przebudzeniu, to śpiąca jeszcze Olivka na sąsiednim łóżku. Nagle wszystkie myśli powróciły. Zrobiło mi się strasznie smutno. Wstałam wolno i udałam się w stronę łazienki. Ubrałam rurki, luźny sweterek a pod nim jasną bokserkę. Na nogi wcisnęłam buty na koturnach. Włosy związałam w niedbałego warkocza, pociągnęłam rzęsy tuszem i nałożyłam błyszczyk na usta. Spojrzałam na zegarek. Była 7.15. Postanowiłam obudzić Olivię. Nie było to łatwe zadanie, ale po zagrożeniu jej wiadrem z wodą, zerwała się na równe nogi. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy do szkoły. Zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Lekcje były mega nudne i mijały niebłagalnie wolno. Ostatnia była chemia.
- Proszę, aby dziewczyny podeszły i wylosowały jakiegoś chłopaka - powiedziała pani - Będziecie robić doświadczenia
Każda z nas chodziła po kolei i losowała karteczkę, na której było napisane imię chłopaka. Olivce się poszczęściło, bo była w parze z Maksem. Przyszła kolej na mnie. W myślach przeczytałam karteczkę - Will. Była to najgorsza opcja, ale nie miałam wyjścia. Zamienić się też nie mogłam. Podeszłam do jego ławki i usiadłam obok pokazując karteczkę. Wszystko robiliśmy, tak jak kazała pani. 10 min przed dzwonkiem mieliśmy przeprowadzić jeszcze jedno doświadczenie. Niestety pech mnie nie opuścił i pomyliłam składniki. Powstała mieszanina zaczęła się podnosić i wyciekać z probówki. Nim zauważyłam, co się stało, cała ławka zalana była zieloną, kleistą mazią.
- O nie! Tylko nie to! - prawie krzyknęłam
- Co się stało? - zapytała pani, która dopiero teraz zauważyła zieloną substancję na ławce i już prawie na podłodze. Zadzwonił dzwonek. - Weźcie ścierki i to posprzątajcie - dodała chowając inne sprzęty chemiczne na półki.
- Zostawię wam tu klucze. Jak skończycie zanieście je panu woźnemu. Do widzenia - powiedziała po czym wyszła. Byłam strasznie wkurzona. Po pierwsze miałam zostać po lekcjach i szorować ławkę, a musiałam iść do szkoły muzycznej, więc spóźnienie było gwarantowane. Po drugie siedziałam tam z Willem, a po trzecie ubrudziłam sobie spodnie. Cały czas milczeliśmy, a kiedy skończyliśmy i chciałam wyjść coś mi to uniemożliwiało. Odwróciłam się.
- Co chcesz? - zapytałam
- Przepraszam - powiedział Will
- Mhm - udałam obojętną
- Proszę, Jessica. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie chciałem, żeby tak się stało. Przepraszam. Możemy o tym zapomnieć?
Opuściłam głowę myśląc nad tym wszystkim.
- Chcę, żeby było jak dawniej - ciągnął - To było głupstwo, które się nigdy nie powtórzy. Wybaczysz? - zapytał ponownie. Nic nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam, jak postąpić. Odszedł. Po prostu poszedł sobie zostawiając mnie samą. Byłam jeszcze bardziej wkurzona niż przedtem. Była to złość do samej siebie, że nie umiem przebaczać ludziom. Zaniosłam klucze woźnemu i poszłam do szkoły muzycznej. Nie mogłam się skoncentrować, a kiedy wróciłam do domu zauważyłam Maksa i Olivkę zajadających się popcornem i wtulonych w siebie. Zdziwił mnie ten widok, ale cieszyłam się, że układa im się. Po cichu poszłam na górę. Odrobiłam lekcje i nauczyłam się na fizykę. Położyłam się na łóżku i włączyłam MP4. Nie wiem, jak długą myślałam, ale w pewnym momencie wstałam, podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojemu odbiciu.
- Jessica, naucz się przebaczać - usłyszałam głos z mojej głowy, a może z serca
Ubrałam płaszczyk, założyłam buty i wyszłam z domu.
Stanęłam przed wielkimi drzwiami i zapukałam. Serce waliło mi jak młotem. W progu zauważyłam małą dziewczynkę.
- Cześć Meg, jest Will? - zapytałam
- Cześć, jest. Zawołać go?
- Tak, ale wiesz... - dodałam po chwili - zaprowadź mnie do jego pokoju
- To chodź - Meggy złapała mnie za rękę. Szłyśmy schodami, a potem długim korytarzem
- Idź tam - wskazała na brązowe drzwi i poszła do swojego pokoju
Stanęłam w miejscu i już miałam się cofnąć, ale uznałam, że to nie ma sensu. Zapukałam i po usłyszeniu "proszę" lekko uchyliłam drzwi. Chłopak spojrzał na mnie, a piłka od kosza, którą właśnie podrzucał, spadła na podłogę.
- Nic nie mów - powiedziałam - przemyślałam to wszystko. Powinnam ci wybaczyć wcześniej, ale zrobię to teraz - spuściłam głowę
- Nie smuć się. To jest głównie moja wina.  Nie wiem, co mi się wtedy stało, przecież ja nic do ciebie nie czuję. Jesteśmy tylko przyjaciółmi
- Wiem i bardzo się z tego cieszę. Nie chcę, żeby to się rozpadło i dlatego Ci wybaczam. Wiem, że tego żałujesz.
Chłopak uśmiechnął się i przytuliliśmy się na zgodę. Długo rozmawialiśmy dopóki nie spojrzałam na zegarek. Była 22.30. Will postanowił mnie odprowadzić. Pożegnaliśmy się i ruszyłam do swojego pokoju.

10 komentarzy:

  1. świetne są te twoje opowiadania ; ) <33 Wiesz co z jednej strony nie rozumiem jak mozna kkomentowac czyjeś blogi jak nawet nikt się nie odwdzięczxa.. nienawidze tego. ;< Rzecz ajsna nie chodzi mi o ciebię bo dzięki bogu zawsze jesteś aktywna <333 ; ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tego nie lubię :)
      zawsze staram się również komentować blogi osób które skomentowały mojego bloga
      naprawde fajny jest twoj blog <3333

      Usuń
  2. Kocham to , obserwuję natychmiast i czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy możemy oczekiwać części VII?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabym to jak najszybciej napisać, ale nie wiem czy znajde czas
      powinna ukazać się w piątek, sobote lub niedziele :)

      Usuń
  4. Lindo blog, yo estoy dandome a conocer http://dress-toexpress.blogspot.com. Beso grande!

    OdpowiedzUsuń
  5. bisty rozdział <33
    zajebisty po prostu czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaaa <3 jak ja chciałabym aby byli razem <3 czekam , na dalszą część opowiadania ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. hej ;) kiedy następny rozdział ? czekammm

    OdpowiedzUsuń